czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział Szesnasty.

Laura przełknęła głośno ślinę i z przerażeniem patrzyła na lekarza.
-Niech pan mówi.
-A więc, pani córka będzie żyła,udało nam się ją "poskładać", ale..
-Ale.?
-Niestety podczas operacji , mała zapadła w śpiączkę.
Brunetka poczuła jak znów łzy spływają jej po policzku.
-Ile może być w tej śpiączce.?
-Tydzień,miesiąc a nawet rok. Nigdy nie wiadomo. Przepraszam, ale muszę iść już na obchód. Można do niej wejść.
Kiedy lekarz oddalił się od Laury i Ross`a, oni w pośpiechu udali się do pokoju gdzie leżała Rossie.
-Moja córeczka, moja malutka.-dziewczyna tuliła się do śpiącego dziecka.-Jakbym wiedziała,wyszłabym po Ciebie.
-Laura to nie Twoja wina.-pocieszał ją ciepły głos blondyna.
-Moja, gdybym do Ciebie nie poszła to nic by się nie stało. Dlaczego wszystko co złe mi się przytrafia, musi mieć coś z Tobą wspólnego.?
-O co Ci teraz chodzi.?
-O nic.-Laura burknęła cicho pod nosem.
-Masz nadal do mnie żal,że to ja mam kontrolę nad Twoimi wydatkami. To Cię tak boli.?
-Wolałabym z głodu umrzeć niż Cię o coś prosić.-wycedziła przez łzy.
-Czyli nadal wojna.?
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko spojrzała na niego morderczym wzrokiem.

***

Od wypadku Rossie minął już miesiąc, mimo to dziewczynka nadal nie obudziła się.
Laura z trudem zaczęła prowadzić normalne życie. Oczywiście zdała od Ross`a. Od kłótni w szpitalu unikają się jak ognia.
W ostatnim tygodniu w Littleton cały czas padało. W prognozie mówiono,że ostatnim razem tak długie ulewy były 10 lat temu.
Ostatniej nocy do deszczu dołączyła się burza, co zdecydowanie nie sprzyjało nastrojowi Laury. Bowiem cholernie bała się burzy,co spowodowało,że nie zmrużyła całą noc oka. Dopiero nad ranem, kiedy ulewa minęła, Laura spokojnie zasnęła.
Niestety kojący sen przerwał jej monotonny hałas biegnący z dołu. Z lekkim grymasem i silnym bólem głowy postawiła się na równe nogi, zarzuciła na siebie szlafrok i zeszła na dół.
Z wrażenia stanęła w połowie schodów. Nie mogła uwierzyć swoim oczom. Na środku korytarza ujrzała Ross`a. Tego samego wkurzającego Ross`a , z którym nie utrzymywała
kontaktów przez miesiąc.
Rzuciła pośpiesznie wzrok na ogołocone ściany, po czym skierowała się na blondyna, który klęczał na podłodze i majstrował coś przy boazerii.
-Co tutaj robisz.? Czego nie rozumiesz w słowie wojna.?-powiedziała złowrogim tonem,przekrzykując hałas.
-Nie lubisz tak wcześnie wstawać, co.?
Laurze opadły ręce, a ból głowy nasilał się jeszcze bardziej.
-Czy Ty nie masz innych obowiązków.? Na przykład nakarmić psy.?
-Już to zrobiłem.
-To zajmij się czymś innym.! Myślisz,że to przyjemne oglądać Cię z rana i słuchać tych hałasów.? Zresztą co Ty robisz w moim domu.?
-Śpiąca królewno, jakbyś nie zauważyła to zbliża się południe. Zresztą przyszedłem tutaj ,bo obiecałem Twojej ciotce,że naprawię to i owo. Jest tutaj dużo do zrobienia.
Laura spojrzała na niego ze zdziwieniem.
-Dlaczego to robisz.?
-Bo to umiem i lubię.
Brunetka przez dłuższą chwilę wpatrywała się na jego szorty. Gdy tylko opamiętała się, rzuciła do niego obojętne spojrzenie.
-Miło z Twojej strony, ale nie chcę,żebyś tutaj się kręcił. Jutro kogoś wynajmę.
-A czym mu zapłacisz.? Bo ja nie dam nawet małego złamanego grosza Amelii na coś co mogę sam zrobić.-w jego głosie rozbrzmiewała stanowczość.
Laurze znów zaczęły puszczać nerwy, miała dość jego widoku a w szczególności docinek.
-Słuchaj Lynch, raz na zawsze musimy sobie ..-zaczęła i nie dokończyła,ponieważ z góry rozległ się dzwonek telefonu.
Posłała Rossowi pełne złości spojrzenie, po czym pobiegła do sypialni odebrać telefon.
-Słucham.?
-Laura, to Ty.?- głos Eliota był cichy,ledwo słyszalny.
-Eliot.! Jak się ciesze,ze dzwonisz. Jak w Los Angeles.?
-Powiedz mi najpierw co Ty robisz w Littleton.? Wiesz jak ciężko się do Ciebie dodzwonić. Musisz mieć poważny powód,żeby tkwić w tej dziurze.
Nie chciała poruszać tematu Rossie przez telefon, więc opowiedziała mu tylko o śmierci Amelii, testamencie i dokuczliwym sąsiedzie.
-W takim razie musisz wytrzymać ten rok. To duże pieniądze.
Laura poczuła się lekko urażona,że nie odniósł się słowem do śmierci bliskiej jej osoby. Mógł chociaż powiedzieć " tak mi przykro Lauro ".
Eliot miał dobre strony, ale czasami zachowuje się jakby oprócz jego spraw nic innego go nie interesowało. To najbardziej frustrowało Laurę.
Ten brak zrozumienia.
Im dłużej rozmawiali, czuła jak zaczynają rozmawiać innymi językami, jak zaczynają się od siebie oddalać. Nie potrafiła nawiązać z nim tej samej więzi co wcześniej.
-Muszę kończyć, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia. Trzymaj się Lauro. Kocham Cię, pamiętaj.-powiedział wreszcie.
-Ja Ciebie też.-powiedziała z lekkim westchnięciem.
Kiedy odłożyła komórkę, ponownie zeszła na dół ,żeby rozprawić się z sąsiadem.
-Coś się stało.?-spytał, odrywając się od pracy.
-Nie, dzwonił tylko Eliot .. mój przyjaciel.-odpowiedziała, nie zwracając na niego uwagi.
-Nie sadzę,żeby był tylko przyjacielem. Amelia mi mówiła,że się zaręczyłaś.
-Może i jestem zaręczona, ale Tobie nic do tego.!-odwróciła się napięcie w stronę kuchni. Czuła jak nogi uginają się pod nią, a obraz robi się co raz bardziej zamazany.
Poczuła gorąc na całym ciele,po czym upadła na podłogę.


***

Cześć Pysiulki. ! :*

Wiem, wiem długo czekaliście na ten rozdział. ;/
Ale to przez sprawy prywatne i brak weny.;<
Nie jest on długi ani za rewelacyjny, ale jest. ;)
Postaram się kolejny napisać dłuższy. ;)
Anyway, małe ogłoszenie. !
Błagam, nie gniewajcie się na mnie za Rossie. :<
Musiałam zrobić jakiś zwrot akcji,żeby była Raura. Na chwilę, ale była. ;)
W kolejny rozdziale mała niespodzianka. ! ;D
Jaka.? Dowiecie się w Piątek wieczorem. ;) 
To tyle. :)

Miłego czytania. ;*

Pozdrawiam cieplutko,

Maddie Moon. 



13 komentarzy:

  1. Super rozdział :*
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :D Czekam z niecierpliwością na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Z dwóch rzeczy jedna dobra, ale i tak biedna Rossie. Ja mam nadzieję, że jakoś się ułożyły i jestem strasznie ciekawa, jak zrobisz naszą Raurę:] Tym bardziej, że Lau ma narzeczonego, chociaż nie przypadł mi do gustu:p I zauważyłam, że Ross jest dobrze rozpoznany w sprawach Laury, dużo o niej wie, to good:)
    Czekam na nexta!
    Pozdrawiam, Patka Cher:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rossie zapadła w śpiączkę ;/. Nie podoba mi się to, ale najważniejsze, że dziewczynka żyje i jej stan jest stabilny. Kurczę, miałam nadzieję, iż Ross i Laura zakopią topór wojenny. Dlaczego Laura tak się na niego wścieka? Okej, mnie też by nie odpowiadała sytuacja, w której ktoś obcy zarządza majątkiem ukochanej ciotki, ale chyba Lau znała ciocię i powinna zaufać Rossowi, skoro Amelia mu ufała prawda? Przynajmniej ja tak uważam. I teraz jeszcze zemdlała. Oby nic jej nie było :). Ucieszę się, jeśli Ross się nią zaopiekuje i nastąpi jakiś przełom w ich relacjach ;*. A! Ross zdaje się bardzo dużo wiedzieć o pannie Marano ;]. Ale to chyba dobrze ;D. Eliot - czemu go nie lubię? Mam wrażenie, że nie kocha Laury... gdyby tak nie było, to dzwonił by do niej częściej i okazał jej wsparcie w trudnych dla niej chwilach.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Życzę Ci duużoo weny xD, ;). Trzymaj się!
    Pozdrawiam serdecznie,
    Marlena ;*.

    OdpowiedzUsuń
  5. dawaj szybko nowy rozdział bo umrę z ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jesteś niesamowita :) niesamowicie piszesz dawaj szybko nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  7. YAY supper dawaj szybko nexta

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział jak zawsze szybko dawaj nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  9. mam nadzieję że między Rossem a Laurą będzie okej i że się nią zaopiekuje po tym jak zemdlała :P :) nie mogę się doczekać kiedy dodasz nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  10. szybko dawaj nexta :D Raura :D on się nią zajmie tak mi się wydaje :) sweet :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jest nieziemski czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  12. boski *-* jak zawsze ;] dodasz dzisiaj 17 ;] ? (obytakobytak)

    OdpowiedzUsuń
  13. kiedy dodasz rozdział? cudo :)

    OdpowiedzUsuń