-Może jeszcze trochę herbaty?-Laura uniosła porcelanowy dzbanek w małych rączkach i spojrzała pytająco na gości, siedzących przy stoliku. Jej ciocia,Amelia,obrzuciła ją spojrzeniem pełnym aprobaty. Jednak trójkątne pyszczki pozostałych gości, wystrojonych w koronkowe czepki,wyrażały nieco inne uczucia: trzy kotki,Milie,Bubbles i Rikki,najwyraźniej za nic miały sobie uroki popołudniowej herbatki.
-Bardzo Ci dziękuje , moja droga, to naprawdę miło z Twojej strony-odparła Amelia.-Ale mam wrażenie,że pozostałe panie napiją się raczej mleka, i to na spodeczkach.
Laura przechyliła porcelanowy dzbanek nad maleńką filiżanką ciotki.
-Ależ bardzo proszę.-powiedziała głosem wzorowej pani domu,energicznie potrząsając brązowymi lokami.
-Wygląda pani prześlicznie, panno Marano.
-Naprawdę.?-Laura wyprostowała się,przybierając wyraz twarzy,typowy dla młodych dam.
Amelia roześmiała się i objęła ją. Laura tuląc się do ciotki poczuła znajomy zapach perfum "Kwiat Pustyni" ,których zawsze starsza pani używała.
Przez kilka minut trwały w swoich objęciach.
Mimo różnicy lat -jedna miała siedem,druga siedemdziesiąt-były naprawdę pokrewnymi duszami.
-Jesteś kochana i słodka-powiedziała Amelia.-Pewnego dnia zjawi się książę z bajki i zabierze Cię ze sobą.
Laura spojrzała na nią z powątpiewaniem.
-Nie znam żadnego księcia z bajki.
-Może na razie. Ale masz przecież miłych kolegów. Pewnego dnia któryś z nich zmieni się w księcia.
Dziewczynka skrzywiła się.
-Chyba nie myślisz o Nicku Rodmanie z mojej klasy,tym, co żuje gumę z otwartymi ustami. Jest obrzydliwy.!-stwierdziła , po czym podniosła głowę i wyraźnie zaciekawiona spojrzała na ciotkę.
-Czy znałaś kiedyś księcia z bajki.?
Uśmiech Amelii zbladł.
-Tak, znałam.
-To gdzie on jest.? Co się z nim stało.?
-Zrobiłam coś bardzo głupiego i poszedł sobie do innej księżniczki.
Laura spoważniała.
-Nie powinien był tego robić. Trzeba go było sprowadzić z powrotem.
-To było niemożliwe.
Amelia zapatrzyła się przed siebie. Na kila sekund odpłynęła gdzieś w swoich myślach.
Szybko jednak powróciła,przytuliła Laure do siebie i pocałowała.
-Może kiedy dorośniesz ,pomogę Ci znaleźć Twojego królewicza.Tylko nie rób nic głupiego, zanim go spotkasz.
-A co będzie, jeśli on zrobi coś głupiego.?
-Daj mu do zrozumienia ,że nie powinien tego robić.
Wszystko to brzmiało niezwykle tajemniczo,ale Laura mimo,że nie bardzo rozumiała co starsza pani ma na myśli, była zadowolona.
Laura zamrugała powiekami,odganiając wspomnienia.
-Tak bardzo bym chciała Cię jeszcze zobaczyć,ciociu..-szepnęła do siebie.
Rozejrzała się. Na cmentarzu panował spokój późnego lata.
Grób Amelii porośnięty był różami. Laura podniosła do oczu chusteczkę.
-Naprawdę nie mogłaś mi powiedzieć.?-rozmawiała w myślach z ciocią Amelią. Gdybym wiedziała,że jesteś chora,przyjechałabym wcześniej,a tak ,całe dwa lata...
Odpowiedziała jej tylko cisza. A łzy znowu napłynęły jej do oczu.
-Och ciociu,tak bardzo Cię kocham i tak bardzo mi Cię brak.Pamiętasz Eliota? Postanowiliśmy się pobrać. Tylko,że Ciebie już nie ma.
Wybacz,że łamię jedną z Twoich świętych zasad " nigdy nie płakać nad czymś, czego nie można zmienić" , ale inaczej nie mogę,postaraj się zrozumieć..
Nie mogę,naprawdę..
Dziewczyna spróbowała się opanować. Postanowiła o niczym nie myśleć. Ani o Eliocie,ani o nowej pracy,ani o ślubie.
Spojrzała na grabarzy, którzy stali wsparci o łopaty i czekali aż odejdzie,żeby zrobić swoje. Wiedziała czego życzyłaby sobie Amelia-nie wolno przeszkadzać ludziom w pracy..
Odwróciła się więc i powoli ruszyła ku wyjściu.
Wychodząc pomyślała o walizce pozostawionej na stacji autobusowej. Trzeba będzie po nią wrócić,a potem wynająć jakiś pokój w hotelu.
Przyśpieszyła kroku, gdy nagle zatrzymała się przy cmentarnej bramie, pod magnoliowym drzewem. Wyjście z cmentarza zagradzał jej jakiś chłopak.
-Trochę późno się zjawiłaś.-powiedział lodowatym tonem.
Spojrzała na niego zdumiona.
-Słucham.?
-Powinnaś przyjechać nieco wcześniej,znacznie wcześniej.
Zdziwiona i urażona spojrzała na niego ostro. Na obcym jednak nie zrobiło to wrażenia.
W dalszym ciągu patrzył na nią złym, oskarżycielskim wzrokiem.
Było w nim jednak coś, co zwróciłoby jej uwagę,nawet gdyby jej nie zatrzymał. Wysoki,szczupły,o wąskich zaciśniętych ustach.
Miał blond włosy i wyraziste czekoladowe oczy pod gęstymi brwiami. Do tego długie rzęsy ,nieoczekiwanie łagodzące zacięty wyraz twarzy.
Nie miała pojęcia kim on jest i czego od niej chce..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz